Rhu Sunset Extravaganza -In Memoriam
24 sierpnia 2008 odeszła do krainy wiecznych łowów nasza ulubiona Rhu. Imię jej znaczy po celtycku “czerwony, rudy” . I taka była. Ruda-mahoniowa seterka irlandzka, wspaniały przykład najlepszego, co setery maja do zaprezentowania. Ze wspaniałym rodowodem, wywodziła się z najstarszej, zarejestrowanej linii seterów. I jej pra-pra-pra– babka tez miała na imię Rhu.
W naszym życiu pojawiła się trochę niespodziewanie w 1998 roku . Szybko stała się pełnoprawnym członkiem stada ludzkiego i toczyła z nami uparta walkę o pozycje w stadzie. Nie chciała uznać, ze jest tylko psem, ona czuła się co najmniej równa nam w hierarchii. Wyrastała z Radiostacja, która budowałem wbrew wszystkim i wszystkiemu w latach 1998-2000. Rhu “obsikiwała” skutecznie swoje pole. 80 osób z Zespołu Radiostacji było przez nią traktowane z wyższością. Układała się w pozycji “królewskiej” na środku korytarza i wymagała, żeby każdy ja omijał. Lub zabierał na spacer, kiedy wychodził na papierosa. Uparta była bardzo, zamęczała “wyprowadzających”, dawała im w kość, domagając się głośno zabawy. Park w centrum Warszawy, obok siedziby Radiostacji na Konopnickiej, za Hotelem Sheraton, to było jej “zabawowisko” . Wyprowadzała tez na spacer Pawła Sito a on będąc lekko zażenowany , ze to pies go wyprowadza do parku, zamiast “Rhu” wolał na nią : “Kruczek”. Tak, historia Radiostacji na zawsze będzie związana z Rhu. I “obsikała” tez druga firmę, budowana przez mnie. Tele 2 budowałem tez z nią, lezącą na środku biura, bacznie obserwującą, kto i co robi, czy przypadkiem nie ominie jej jakieś jedzenie albo spacer. Wystąpiła nawet dobrowolnie w reklamie Tele 2, budząc śmieszne dla niej protesty Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Nas traktowała jako swoich partnerów. Podporządkowała nasze życie sobie. To dla niej zaczęliśmy regularnie chodzić na spacer, to dla niej znaleźliśmy miejsce pod Warszawa, z lakami i lasami. I codziennie, bez względu na pogodę, przemierzaliśmy samochodem kilkanaście kilometrów, żeby wraz z nią uganiać się po wertepach i duktach leśnych. Pieszo lub rowerem. Sami lub z zaprzyjaźnionymi Aggym, Connym , później Steamym. Osiedliśmy na jej terenach łowieckich.
I dzięki Rhu nasze stado powiększyło się do trzech psów oraz pięciu kotów.
Spacerowaliśmy z nią ( i podporządkowanymi jej innymi członkami stada, czasem byli to nasi goście 😉 ) kilka razy dziennie. Od rana do wieczora.
Była inteligentnym psem, nie chciała zadawać się z innymi “burkami”. Bawiła się tylko z nami lub prowokowała inne psy do ujadania a sama przyglądała się, jak jej siostry ganiają wzdłuż płotu, obszczekując intruzów. Przy posiłkach dbała , żeby załapać się na najlepsze kaski. Posiłkach naszych, oczywiście. Psie jedzenie – nie, nie było dla niej. Demonstrowała czasem, jak ona zmusza się do jedzenia psich chrupkow. Wśród gości szybko znajdowała “najsłabsze ogniwo” i biada temu, kto nabrał się na jej niewinną mine. Odstępował jej swoje jedzenie lub zajmował się nią , drapiąc i gładząc ja długo, bardzo długo…
Uwielbiała błyszczyk do ust. Taki kobiecy, zwykły błyszczyk. Zawsze domagała się go od mojej córki, zwanej panią Dochodząca.
Uparta była tez niesamowicie. Podczas zabawy specjalnie rzucałem tak piłkę, żeby nie mogla jej znaleźć. Potrafiła szukać kilkanaście minut aż wreszcie dumnie przynosiła i zabawa zaczynała się od początku…czasem miałem wrażenie, ze to ona kieruje zabawa i to ja przynoszę jej zabawki.To ona wybierała największy drag do zabawy… małe patyczki się nie liczyły. To ona często wybierała drogę spaceru, to ona prowadziła stado, poszczekując na nas: szybciej,szybciej, maruderzy. Wiedziała, kiedy dojrzewają mirabelki, śliwki, jabłka. Nie , nie jadała. Zatrzymywała się pod drzewem i szczekała, żeby je zrywać i rzucać.Uwielbiała łapać je w powietrzu lub biegać za rzuconym jabłkiem. Dumna była, kiedy złapała jabłko za ogonek i tak maszerowała setkami metrów, nie wypuszczając jabłka z pyska.
Znała miejsce pobytu dyżurnych zajęcy, saren, dzików. Nie, nie polowała.Była ponad to. Jednak pogonić zająca treningowo czasem musiała. Dla zdrowia zające. I swojego.
Uparcie tez walczyła o prawo wejścia na kanapę i na łózko. I czasem wygrywała z nami…
Moglibyśmy opowiadać o niej godzinami, tak wiele wniosła do naszego życia. O jej potrzebie dominacji, o jej upartym charakterze. O tym, jak po zdobyciu na wystawach w Polsce i poza granicami 14 ocen ” Doskonała ” poprosiła, żeby jej już nie męczyć jazdami na wystawy. O tym, jak po zażyciu 3 aviomarinów przed jedna z podroży – jakich nie znosiła – na pierwszym postoju poszła” obszukać nowy teren” i nie było jej godzinę a my umieraliśmy ze strachu, ze nam zginęła. Wróciła, jak gdyby nigdy nic, ze spojrzeniem: “ja przecież doskonale wiedziałam, gdzie jesteście”. O szelmowskim spojrzeniu, które zawsze zapowiadało : ” I co mi teraz zrobicie? Znalazłam psi Chanel nr. 5, pachnę a wy? śmierdzicie tymi perfumami i nie wiecie, co to klasa ” . O zabawach z Aggym i Connym . O upartym wyławianiu kamieni z wody… O ludziach, których sobie podporządkowała – a było ich wielu, bardzo wielu…ile razy slyszelismy od znajomych: ” To moja ulubiona seterka “.
Była nasza wielka radością. Naprawdę zawdzięczamy jej wiele. Zmianę trybu życia, zmianę zwyczajów, i zmianę spojrzenia na zwierzęta. Nie wyobrażamy sobie życia bez nich. Nawet jeśli brudzą, chlapią, trzeba się nimi zajmować.. ale stały się częścią naszego życia.
Dzięki niej, naszej ukochanej, rudej seterce Rhu. Odeszła za wcześnie. Nie dało się jej uratować.. lekarze robili , co mogli. Transfuzja krwi, kroplówki, leki…postanowiła odejść i nikt nie mógł jej w tym przeszkodzić….jak zawsze postawiła na swoim…. i czeka na nas…na Wiecznie Zielonych Lowiskach? Nie, ona zajęła jak zwykle najlepsze miejsce na kanapie…
Zegnaj, Rhu. Naprawdę pusto bez Ciebie i brak nam Ciebie bardzo.
In Memoriam
P.S 1:
Najpierw milczkiem, najpierw z dala,
Przestrzegając reguł gry,
Jak detektyw nos ustala,
Skąd się bierze nastrój zły.
Potem, gdy już nos przyczyny
Twojej kwaśnej miny zna
Wie, że sposób jest jedyny,
Jedna rada… Właśnie ta:
Wspiąć się jak roślinka pnąca,
Zlizać z twarzy krople łez…
Nagle czujesz: pies cię trąca!
Nosem trąca Cię twój pies!
Ryszard Marek Groński
szkoda..bardzo ją lubiłam, przykro mi (*)
Piękne wspomnienie…Serdecznie współczuję… wiem ,co to żal po stracie psiego towarzysza…
Pozostaje tylko nadzieja, że ONE czekają na nas na tym lepszym ze światów…
Ladne zdjecia wybrales. Ja bede ja pamietac w wielu sytuacjach! Zdazylysmy sie jednak troche poznac!DD
Taak…one zawsze stawiają na swoim.Gdy nasza Ajka chciala żyć to pokonała razem z nami białaczkę.Gdy życie ją zmęczyło – odeszła niemal bez powodu. Pięknie opisałeś Rhu jako setera.Takimi właśnie one są.Za to je kochamy…
Wiem, co czujecie…
to bardzo smutny dzien. Mam juz drugiego setera i juz raz to przezylem
Przepiękne i wzruszające słowa. Zrozumieją je dogłębnie chyba tylko właściciele seterów. Tej wyjątkowej, specyficznej i niesamowitej rasy. Cudownie, że są na świecie ludzie którzy tak postrzegają i szanują psy.
Nie pocieszam bo żadne słowa nie pomogą.
Dziś za to uściskam moje dwa seterowe zbóje ze zdwojoną siłą i docenię fakt że są ze mną, pomimo że po powrocie z pracy zastanę wykopany dół i rozwleczone po podwórku pranie…
Jak sie kogoś kocha miłością bezwzględna to czy to człowiek czy pies trudno się pogodzić gdy ktoś odchodzi. Była jednym z członków rodziny, bardzo kochanym, a to boli. Zapamiętajcie ją taka piękną jaka była i nie płaczcie więcej, przecież bedzie żyła w Waszych sercach.
To bardzo boli, kiedy odchodzi najlepszy przyjaciel…
I really miss Rhu. A good companion at many morning walks at my visit i Wárzaw. She have a good time now in the new forest and is notoriously hunting wild pigs
szkoda wspanialego psiaka :((
pomyśl czasem o psie, gdy jest z tobą
Zniknąć ..
Tego się nie robi psu.
Patrzę,
i nie widzę gdzie jesteś.
Czuję, że cię nie ma ..
coraz bardziej i bardziej.
Jesteś za daleko…
Czekam.
Wiem co to jest chwila,
choć nie wiem co to jest czas.
Ty może wiesz …
A może ci się tylko tak wydaje.
Czekam na parapecie okna,
choć nie jest tam wygodnie
i patrzę na twoją drogę,
bo kiedy już wreszcie wrócisz,
to ja będę pierwszym,
który ciebie zobaczy
i który się z tobą przywita.
Tak sobie zniknąłeś
i myślisz, że to jest w porządku.
Ten który stoi w rogu pokoju
i nieustannie merda ogonem,
dzwonił i dzwonił uparcie,
coraz dłużej, dłużej …
a w końcu też się zdrzemnął.
A ty nie wróciłeś…
Pomyśl czasem o mnie,
kiedy tak znikasz.
Kiedyś będę taki jak ty
i nie będzie mi łatwo
wdrapać się na parapet,
aby ciebie wypatrywać.
Teraz mam tylko Ją.
Ona mówi, że wrócisz niedługo.
Ja rozumiem tylko
co znaczy “długo”
i co znaczy “teraz”.
“Niedługo”, to też jest “długo”,
ale chyba jakoś inaczej.
Ona też nie lubi jak znikasz.
Chociaż teraz
mam Ją tylko dla siebie,
to chyba wolę,
aby było tak jak przedtem.
Miska pełna frykasów
wcześniej niż zwykle,
ale nie wiem nawet jak smakują.
Kiedy się wreszcie pojawisz
wszystko ci wygarnę.
Mam mnóstwo do powiedzenia.
To nic, że znasz tylko dwa słowa
z mojego języka.
To są akurat te słowa,
które są naprawdę potrzebne:
kocham ! kochaj !
berenika!!! era tu perrito?? le pasó algo no tentiendo nada pero está enfermo o se murió, estoy buscando traductor de polaco a español pero no encuentro….saludos….carolina c.
Jeden z najukochanszych psów, pamiętam i bedę pamiętać.
Rhu!!!! Rhu!!!!!! Chodź, no chodź Rhu!!!!
dość trudno wołłało się ją na spacerze 😉